W dzieciństwie wyczekiwaliśmy świąt z ogromnym zapałem, następnie odkrywamy że
Święty Mikołaj nie istnieje, sami zaczynamy krążyć po galeriach nieudolnie szukając podarunków dla najbliższych, podciągamy rękawy do pieczenia ciast i mimo wielkich przedświątecznych porządków po tych kilku dniach jest jakby dwa razy więcej do sprzątania. Jak to mówią: święta, święta i po świętach.
Nie będę wypowiadać się o Bożym Narodzeniu jako o święcie katolickim bo myślę że na dzień dzisiejszy w Polskich domach takie samo znaczenie ma aspekt religijny jak i tradycja. Niemniej jednak jestem wierzącą katoliczką.
Dlaczego wspomniałam że te święta będą wyjątkowe? Bo na takie się nastawiłam!
Niczym parabola znów wracam do punktu w którym jak mała dziewczynka nie mogłam się doczekać przystrajania choinki, zapachu mandarynek i tych wszystkich tanich marketingowych chwytów reklamowych, nieprawdziwych promocji przedświątecznych. Może z dość zbuntowanej dziewczyny przeradzam się z kobietę, szukam rodzinnego ciepła i wiem że świat będzie taki jakim ja chce go widzieć? Pomijając niektóre ekstremalne sytuacje, myślę a raczej teraz już zrozumiałam jak wiele zależy od nas samych! I jak TVN jest w stanie przekształcić rzeczywistość, tak ja sama chce być Panią swojego światopoglądu. Dopiero niedawno zrozumiałam co Sojka miał na myśli w utworze pisząc "...czas nas uczy pogody od lat...."
Także nie chce się stresować kolejkami sklepach, ruchem na drogach, nawet postaram się zignorować Mariah Carey ze swoim świątecznym hiciorem.... :)
CAŁEMU ŚWIATU ŻYCZĄC WYMARZONYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!
MIŁOŚCI I POKOJU :)
Plus kilka zdjęć które znalazłam w necie szukając inspiracji...